Wspólnota z Taizé
Mała wioska w Burgundii we Francji. Tutaj codziennie o świcie dzwony wzywają młodzież z całego świata na modlitwę. Czynią to jeszcze dwa razy w ciągu dnia. W niebo i po ziemi niesie się z tego zakątka specyficzna modlitwa wyśpiewywana kanonami i sercem. Modlitwa przypowieści o wspólnocie - bez względu na rodzaj zewnętrznego wyznawania wiary w Chrystusa. Na tym wzgórzu obecny jest Duch pojednania, Duch błogosławieństw. Obecny jest w duszach tysięcy młodych i dorosłych, którzy przyjeżdżają na tygodniowe rekolekcje aby zaczerpnąć siłę do dalszego pielgrzymowania w zaufaniu poprzez Ziemię. Po to, aby tam jak u źródła napić się wody żywej. Zaczerpnąć z Ewangelii tej czytanej podczas modlitw i Mszy, obecnej w żywych ludziach, w każdym człowieku, który tam przybywa i który jest na swój sposób niekończącą się opowieścią o poszukiwaniu sensu życia, swojego życia, życia wspólnot i narodów. Życia w pokoju. Po tygodniu pobytu każdy jest rozesłany na wszystkie strony świata, do swoich miejsc skąd przybył, aby tak jak apostołowie swoim życiem, przykładem głosić Prawdę. O tym, że każdy człowiek będzie zbawiony poprzez Miłość.
Do wioski źródła przybywają również ludzie poszukujący swego miejsca na duchowej mapie świata. Niektórzy nawet co roku. Ludzie niekoniecznie wierzący.
Nie byłoby takiego miejsca na Ziemi, gdyby nie osobisty dar z życia Brata Rogera i jego poświęcenie sprawom rozgrywającym się w TaizeI. Uderzająca jest jego determinacja do życia w ewangelicznym duchem ubóstwa, do całkowitego wyrzeczenia się samego siebie, po to, aby móc dać siebie innym ludziom. Do Brata Rogera - protestanta zaczęli stopniowo dołączać inni bracia z różnych wyznań chrześcijańskich, by tak jak on służyć młodzieży, służyć innym ludziom. Słuchając ich opowieści o życiu nie oceniali, nie potępiali, aby każdy z nich znalazł odpowiedź w głębi własnej duszy, tylko przejściowo przykrytej mrokami ciemności lub grzechu. Wszystko zaczęło się w czasie kiedy na świecie daleko było do pojednania bo wciąż w nim szalały demony II wojny światowej. Ale tak jak i w czasie obecnym byli ludzie, którzy potrzebowali pomocy - ludzie prześladowani, cierpiący w każdy możliwy sposób, odrzuceni, zagrożeni śmiercią. Śmiercią, która była zadawana człowiekowi przez człowieka wbrew odwiecznemu Prawu - Nie zabijaj w majestacie napisu na klamrze pasa "Gott mit uns". Nie byłoby takiego miejsca na ziemi, gdyby nie zaistniało wybaczenie. Wybaczenie doznanych krzywd, upokorzeń. Wybaczenie, które jeżeli nie zaistnieje w życiu człowieka nie będzie on zdolny do pójścia naprzód, do dalszego pielgrzymowania w duchu zaufania poprzez Ziemię.
Modlitwy odbywają się w Kościele Pojednania, który w okresie wakacji, kiedy podczas jednego tygodnia nieraz na wzgórzu przebywa ok. 5000 młodych ludzi jest sztukowany płachtami namiotowymi. Jest śpiew, czytanie i jest też czas ciszy – czas na głos Boga. Śpiew, któremu towarzyszy chór tworzony spośród osób chętnych przebywających w tym czasie na wzgórzu. Śpiew, któremu towarzyszy tworzona orkiestra spośród osób chętnych, którzy przywieźli ze sobą instrumenty muzyczne. Śpiew specyficzny, w którym powtarza się medytacyjnie jak mantrę wybrany fragment z Nowego, czy Starego Testamentu lub z myśli wielkich i świętych chrześcijaństwa, którzy podobnie jak współcześni żyli, kochali i cierpieli na tym świecie, w głębokiej wierze w Boga znajdując natchnienie do swojego życia, tak, aby ich życie na tej planecie było pełniejsze w Miłości i radości dawania. Dawania siebie. Każdego dnia.
Jest cisza. Cisza, która jest dźwiękiem serca, duszy. Cisza, której nie nakazuje żaden dyrygent, ale jest obecna u tylu tysięcy młodych ludzi. Cisza w której można powiedzieć Bogu wszystko, nawet to, czego nikt nie odważyłby się powiedzieć żadnemu człowiekowi. Cisza kierowana do Boga, do którego można z wiarą mieć pełne zaufanie i wierzyć, że to co się Jemu mówi w pokoju serca zostanie wysłuchane. Można na wzgórzu przeżyć cały tydzień w ciszy, w kontemplacji, w specjalnym miejscu ku temu przeznaczonym, gdzie śpiewają tylko ptaki licznie gnieżdżące się w okolicznych drzewach i krzakach. Dla nich na wzgórzu również istnieje spokój.
Po każdej wieczornej modlitwie jest adoracja Krzyża, franciszkańskiego Krzyża, Krzyża z Taize. Każdy kto tylko chce na klęczkach może kładąc głowę na drzewie powierzyć Chrystusowi wszystko co go boli lub raduje. Wszystkie troski i lęki. Nieraz krzyż jest mokry od łez. Ileż bólu kryje się niekiedy w duszach młodych ludzi!
Oprócz modlitwy są spotkania w małych grupkach, gdzie pod opieką Braci i animatorów rozważane są prawdy życia i treści corocznie pisanego Listu Brata Rogera. Spotkania w małych grupkach prowadzone w podstawowych nowożytnych językach, tłumaczonych przez tłumaczy spośród osób, które do perfekcji opanowały jakiś język. Są spotkania narodowe, gdzie swoje życie prezentują mieszkańcy różnych krajów świata - Afryki, Azji, Ameryk, niejednokrotnie prezentujący folklor danego regionu, kraju. Młodzi zapraszani przez Braci z Taize. Po wieczornej modlitwie aż do ciszy nocnej młodzież bawi się zabawami znanymi im z czasów skautowskich. Bo do Taize przybywają również dawni i obecni skauci. Z Europy, z całego świata. By tam uczyć się realizować testament Gen. Baden - Powella. Testament służby Bogu, bez względu na to jak Go nazywają i jakie są zewnętrzne ustanowione przez ich kulturę formy służby dla Niego. W Bangladeszu kiedyś do Brata Rogera podszedł sufi. Wyłonił się z mroków. Powiedział: "Wszyscy mają tego samego Mistrza. Teraz jest to zakryte, ale kiedyś zostanie to odkryte". I sufi zniknął w mroku. "Wszyscy mają tego samego Mistrza..."
Na wzgórzu śpi się w namiotach lub w halach noclegowych - kobiety i mężczyźni osobno. Młodzi do 17 roku życia mieszkają i uczestniczą we wszystkim pod opieką dorosłych opiekunów. Jeden opiekun na pięcioosobową grupkę. Opiekunem może być osoba, która ukończyła 21 lat. Jedzenie jest skromne w całości przygotowywane i rozdzielane przez przebywającą tam młodzież, która deklaruje się już w chwili przyjazdu do tzw. grup pracy. Jak zawsze, wszyscy mają małą pracę do wykonania, a poza tym można wybrać opcję z pracą przez pół dnia, lub nie. Również pilnują porządku i tego od śmieci, czy później podczas modlitw, aby każdy miał swoje miejsce i np. nie rozmawiał podczas modlitwy, czy nie robił zdjęć. Do mycia służy woda, zimna, zdrowa woda znana z warunków obozowych niejednemu harcerzowi. Warunki są skromne, ale bogactwem tego miejsca i czasu jest możliwość poznawania młodzieży z innych krajów, zawiązywania przyjaźni, znajomości i rozmawiania, słuchania co inni mają do powiedzenia, jaką snują opowieść swojego życia.
Nie wiem czy zachęciłem do wyjazdu do Taize. Ale chciałbym Ciebie prosić - harcerzu starszy, wędrowniku, instruktorze abyś rozważył możliwość wyjazdu do Burgundii. Aby tam jeszcze raz stanąć u źródeł wiary i jak u każdego źródła zaczerpnąć siłę do dalszego tworzenia życia duchowego na Ziemi. Swojego i swojego otoczenia. Drużyny, szczepu, hufca, parafii, rodziny. Wybierz się, a nie będziesz żałował. Będziesz powracał tam myślami jak tysiące ludzi z całego świata kiedy Ci będzie ciężko na duszy, po to, aby zaczerpnąć dobro i pokój, moc do dalszego pielgrzymowania w Pielgrzymce zaufania poprzez Ziemię, którą jest Twoje życie.
hm Zdzisław Sawiński HR
współpraca: phm Agnieszka Jabłońska; phm Jolanta Łaba
Skomentuj
Nikt jeszcze nie skomentował, bądź pierwszy!