Przydatne informacje

Quo vadis polonijna praso?

Dokąd zmierzasz polonijna praso? A może raczej, na użytek niniejszego forum, należy zapytać, dokąd zmierzać powinnaś? Pytanie to, pozornie tylko retoryczne, pojawia się co pewien czas w różnych okolicznościach, a ostatnio coraz częściej w odniesieniu do Polski oraz spraw polskich na gruncie amerykańskim. Pojawia się i jeszcze szybciej znika, bowiem nikt nie jest w stanie udzielić na nie wyczerpującej i jednoznacznej odpowiedzi.

Można odnieść wrażenie - a nie jest to tylko mój subiektywny pogląd, ponieważ podziela go wiele osób, którym sprawy Polonii i Polski naprawdę spoczywają na sercu - że nie wszyscy, od których zależą wzajemne relacje pomiędzy diasporą polską a - użyję nieco staroświeckiego terminu - Macierzą, doceniają fakt istnienia polonijnych pism, w tym również anglojęzycznych i prawdę mówiąc nie potrafią go odpowiednio wykorzystać. Zakres oddziaływania wydawanych w Stanach Zjednoczonych pism polskojęzycznych na polonijne środowiska i na kręgi decydentów polskich, kształtujących państwową politykę wobec Polonii, pozostawia wiele do życzenia.

Koncentrując uwagę na polonijnej prasie, ukazującej się w Ameryce oraz formułując kilka refleksji związanych z rolą, jaką odgrywa w życiu współczesnym, nie mogę pominąć jej pięknej, liczącej ponad 140 lat, tradycji. Pierwszym pismem polskim w Ameryce był tygodnik „Echo z Polski”, którego pierwszy numer pod redakcją Romana Jaworowskiego ukazał się 1 czerwca 1863 roku w Nowym Jorku. Pięć lat później w stanie Missouri powstał tygodnik „Orzeł Polski”, a w latach 1870-1930 pojawiło się w Ameryce około sześciuset różnego rodzaju polonijnych gazet i czasopism, z których do 1970 roku przetrwało zaledwie kilkadziesiąt.

Jednym z najstarszych czasopism polonijnych, ukazujących się do dziś, jest niegdyś tygodnik, a obecnie dwutygodnik „Zgoda” - oficjalny organ Związku Narodowego Polskiego, wychodzący od 1881 roku i posiadający obecnie największy, liczący ponad 80 tysięcy egzemplarzy, nakład. Natomiast najstarszą gazetą światowej diaspory polskiej jest ukazujący się w Chicago od stycznia 1908 roku „Dziennik Związkowy”. Również od 1908 roku służy Polonii, najpierw jako tygodnik, a obecnie dwutygodnik - „Gwiazda Polarna”. Pierwszym tytułem polonijnym w Chicago, a w następnych dziesięcioleciach głównym ogniskiem dziennikarstwa polskiego w Stanach Zjednoczonych była „Gazeta Polska”, której pierwszy numer ukazał się z datą 23 października 1873 roku. Wydawcą był Władysław Dyniewicz, który zanim założył drukarnię, aby krzewić polskie słowo także poprzez druk wielu tysięcy polskich książek, wcześniej pracował jako robotnik w chicagowskiej fabryce lokomotyw.

Autor pierwszej monografii o polskiej prasie wydawanej w Ameryce, wybitny dziennikarz polonijny, red. Henryk Nagiel, tak oto pisał w 1894 roku:

„Powstanie prasy wywołała potrzeba łączności i porozumienia się ze sobą, jaką odczuwali wychodźcy rzuceni na nowy grunt, w obce warunki bytu. Odruchowym ich dążeniem było skupianie się. W gromadzie swoich czuli się silniejsi do odparcia obcych i wrogich im wpływów. Za łącznik służyła od lat najdawniejszych gazeta. Ona przenosiła wiadomości z jednej osady do drugiej. Ona podawała wiadomości ze starego kraju, za którym imigranci tak mocno tęsknili. Gazeta zaznajamiała swych czytelników z życiem i warunkami miejscowymi obcego kraju”.

Wiele lat później, przy okazji uroczystych obchodów stulecia prasy polskiej w Ameryce, ówczesny i wieloletni redaktor naczelny „Dziennika Związkowego” Karol Piątkiewicz, spoglądając na lata wstecz, w następujących słowach scharakteryzował rolę, jaką odegrała w minionym okresie polonijna prasa:

„Przez dziesiątki lat prasa polska budowała z trudem społeczeństwo polonijne na Ziemi Waszyngtona, utrzymywała je przy polskości, zabiegała o podniesienie kulturalne zarówno starych przybyszów, jak i nowych imigrantów, starając się złączyć ich w jedną całość duchową i narodową. Tej prasie polskiej w Ameryce - podkreślał Karol Piątkiewicz - zawdzięcza Polonia zachowanie swej indywidualności społecznej, swoją żywotność, wciągnięcie młodych pokoleń tu zrodzonych do własnego życia narodowego, dając nadzieję, że polskość w Ameryce nie zaginie w przyszłości, ale przeciwnie, będzie kwitnąć bujnie przez wiele, wiele jeszcze lat”.

Niech będzie mi wybaczona dygresja, ale sądzę, że podobną rolę, jaką odegrała przed laty polonijna prasa w Ameryce, obecnie odgrywa polska prasa na Wschodzie, a więc wszędzie tam, gdzie odradza się polskość w pełnym tego słowa znaczeniu. Renesans tej polskości w poważnym stopniu zawdzięczać należy pionierskiej roli właśnie prasy polskiej na Wschodzie, borykającej się z ogromnymi trudnościami i wspieranej wydatnie przez Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”, którego działalności w tym zakresie nie sposób przecenić.

Ze względu na ograniczenie czasowe zmuszony jestem zrezygnować z dalszych wywodów o charakterze historycznym, ale nie mogę nie wspomnieć jeszcze o roli, jaką odegrała polonijna prasa w Ameryce na rzecz odbudowy niepodległej Polski. W okresie przed i podczas pierwszej wojny światowej, a także podczas drugiej wojny światowej i w długim półwieczu od jej zakończenia, m.in. na prasie polonijnej ciążył obowiązek reprezentowania wobec Ameryki i świata praw narodu polskiego do wolnego i niepodległego bytu. To właśnie polonijna prasa w wolnym świecie dopominała się doniosłym głosem o niepodległość dla Polski, o definitywne przekreślenie postanowień Jałty. Przypominała światu zbrodnię katyńską, domagając się ujawnienia o niej prawdy i ukarania winnych, zabiegała o Polaków żyjących w Kazachstanie i na Syberii, o których nie pamiętało państwo polskie, krzewiła słowa prawdy o faktycznym obliczu reżimu komunistycznego, podtrzymując wśród Polaków nadzieję na lepsze jutro. Ogromnie ważną rolę spełniała w tym zakresie żarliwa publicystyka emigracji żołniersko-dipisowskiej, która zamieniła karabiny na pióra, by walczyć nadal o wolną Polskę. I o tej roli polonijnej prasy nie doczekaliśmy się dotychczas żadnego kompleksowego opracowania.

Przed laty, kiedy działał jeszcze Związek Dziennikarzy Polsko-Amerykańskich i Komisja Prasowa Kongresu Polonii Amerykańskiej, opracowano wspólnie dokument stwierdzający, że pisma polonijne, niezależnie od stopnia swego radykalizmu, są odzwierciedleniem ideowych postaw, dążeń oraz życia zorganizowanej Polonii i w całym okresie swego długoletniego istnienia spełniały odpowiedzialne zadania wobec Stanów Zjednoczonych, Polonii i narodu polskiego.

W początkach lat siedemdziesiątych nastąpił kryzys w działalności prasy polsko-amerykańskiej. Likwidacji uległy zwłaszcza gazety, takie jak „Dziennik Chicagowski” w Chicago, „Kurier Polski” w Milwaukee, „Dziennik dla Wszystkich” w Buffalo, „Kurier Codzienny” w Bostonie, „Wiadomości Codzienne” w Cleveland czy nowojorski „Nowy Świat”, w miejsce którego pojawił się wkrótce, znakomicie funkcjonujący do dziś „Nowy Dziennik”. Lata osiemdziesiąte, za sprawą emigracji solidarnościowej i postsolidarnościowej, spowodowały kolejny rozwój polonijnego czasopiśmiennictwa. Dziś w Nowym Jorku i Chicago, nie licząc tygodników, ukazują się po trzy pisma codzienne: „Nowy Dziennik”, „Super Ekspress” i „Polska Gazeta” w Nowym Jorku oraz „Dziennik Związkowy”, „Dziennik Chicagowski” i „Kurier Codzienny” w Chicago.

Po 1989 roku zmieniły się realia polityczne, a w związku z tym przed polonijnymi środkami masowego przekazu - myślę również o żywiołowo rozwijającej się polonijnej radiofonii, która, współpracując z Polskim Radiem w sposób bardzo widoczny w sensie informacyjnym wyprzedziła prasę oraz o programach telewizyjnych - wyłoniły się nowe zadania. Wynika z nich też i to, czego polonijna prasa robić nie powinna.

Otóż, nie powinna przyoblekać się w szaty mentora pouczającego społeczeństwo w Kraju, jak powinno się zachowywać, jakiego typu podejmować działania i co jest dla niego dobre, a co złe. Niestety, tego rodzaju inklinacje są bardzo często widoczne na łamach polonijnej prasy, a przecież te pouczenia formułowane są przez ludzi żyjących w zupełnie innych realiach politycznych i często nie nadążających za biegiem krajowych wydarzeń. Ponadto, w cudzysłowie „światłe rady”, a raczej ich konsekwencje, nie dotyczą bezpośrednio osób szafujących nimi, bowiem te żyją przecież za oceanem.

Truizmem więc jest przypominanie, że decyzje przesądzające o losie narodu i państwa polskiego zapadają nad Wisłą, a nie nad Hudsonem, Potomakiem czy też Chicago River. Nie jest także dobrym pomysłem angażowanie prasy polonijnej do politycznych rozgrywek, jakie mają miejsce w Polsce. Polonijna prasa nie powinna angażować się ani po stronie jakichkolwiek ugrupowań politycznych, ani też zajmować się promocją określonych polityków. Na łamach polonijnej prasy winny być prezentowane różne opcje polityczne, a ich ocena powinna być pozostawiona uznaniu czytelników.

Mając powyższe na uwadze, chciałbym jednocześnie podkreślić, że poszczególne redakcje, nie wiążąc się instytucjonalnie z określonymi kierunkami lub postawami występującymi na polskiej scenie politycznej, powinny udostępniać swoje łamy tym czytelnikom, którzy ze swojej troski o naród polski i państwo uczynili patriotyczny obowiązek i manifestują go publicznie. Nie można im bowiem odbierać prawa do własnych ocen i własnego zdania, z którym oczywiście można się zgadzać lub nie, ale którego lekceważyć po prostu nie wolno.

Baczny obserwator prasowego życia w Polsce, red. Maciej Iłowiecki, stwierdził, że: „postępujące upolitycznienie mediów przejawia się w tym, że zamiast informować zaczynają prowadzić gry polityczne, również sami dziennikarze, szczególnie tzw. gwiazdorzy”. I ta uwaga dotyczy także polonijnego dziennikarstwa, które ponadto działa niejednokrotnie zupełnie na bakier z kanonami dziennikarskiej etyki zawodowej. W Polsce prowadzone są prace nad sformułowaniem Kodeksu Etyki Dziennikarskiej i miejmy nadzieję, że wkrótce powstanie, a wówczas postulować będziemy, aby reguły, jakie poda, stosowane były także w praktyce polonijnego dziennikarstwa.

Podczas Kongresu Kultury Polskiej, który w grudniu ubiegłego roku obradował w Warszawie, interesującą wypowiedź, właśnie z pozycji emigranta, przedstawił znany pisarz i reżyser, od lat żyjący i tworzący w Stanach Zjednoczonych, Kazimierz Braun. W konkluzji swojego wywodu Kazimierz Braun zwrócił uwagę na znamienny problem, z którym związana jest, na zasadzie organicznej, właśnie polonijna prasa.

„Emigracja jest. Emigranci są uczestnikami - powiedział K. Braun - odbiorcami i twórcami polskiej kultury. Kultura zaś jest najważniejszym wspólnym układem komunikacyjnym pomiędzy Krajem a Emigracją. Ta sesja naszego kongresu to „spór o istotę i przyszłość polskości”. Biorą w nim udział wszyscy Polacy niezależnie od miejsca zamieszkania. Trwa spór o to, czy kultura polska będzie kulturą wszystkich Polaków - i tych, którzy mieszkają na emigracji”. A więc w sporze o „istotę i przyszłość polskości” prasa polonijna ma również do odegrania ważną rolę.

I jeszcze jedna refleksja wydaje się być niezbędna, a przywołując ją chciałbym się posłużyć jeszcze jednym cytatem, tym razem już ostatnim o historycznym rodowodzie. Obradujący w dniach 10-11 października 1942 roku w Nowym Jorku Komitet Narodowy Amerykanów Polskiego Pochodzenia przyjął rezolucję, będącą także dyrektywą dla polonijnej prasy, w której m.in. stwierdzono:

„Działalność polityczna Amerykanów polskiego pochodzenia musi być całkowicie niezależna od przemijających koniunktur rządowych w Polsce i winna być oparta jedynie na trwałych, wspólnych interesach Stanów Zjednoczonych i państwa polskiego”.

Powołany do życia w dwa lata później, w maju 1944 roku, Kongres Polonii Amerykańskiej uznał za obowiązującą powyższą zasadę i do dziś respektuje ją w swojej działalności, akcentując jednocześnie swoją służebną rolę wobec narodu polskiego. Zasadzie tej pozostaje też wierna prasa, znajdująca się pod patronatem zorganizowanej Polonii.

Polonijna prasa nadal służy amerykańskiej Polonii, Stanom Zjednoczonym oraz sprawom polskim na gruncie amerykańskim, stanowiąc ważny element w życiu polskiej grupy etnicznej. Niebagatelną rolę w promocji Polski na międzynarodowej arenie, do czego szczególnie jest predestynowana, może także odegrać często zapominana i odsuwana na plan drugi polonijna prasa anglojęzyczna.

 

Wojciech Białasiewicz

Redaktor naczelny „Dziennika Związkowego”

Stany Zjednoczone

Skomentuj

Nikt jeszcze nie skomentował, bądź pierwszy!

Najnowsze w serwisie

Lekarze

Prawnicy

Szkoły

Biura turystyczne

Baza firm