Emigracja polska w świecie na progu Trzeciego Milenium
Niektórzy historycy nazywają również Polskę Troją Północy, bowiem na jej ziemiach od wieków toczyły się prawdziwie homeryckie boje. Z płonącego miasta wojownicy wynieśli swe plemienne hasło: ,,za naszą wolność i waszą”. O tę wolność swoją i obcą walczyli potem na wszystkich teatrach wojennych świata. Ruch rewolucyjny we Francji, który przerodził się w epos napoleoński splata się dziwnie z duchem odrodzenia polskiego w XVIII wieku, także z działalnością rewolucyjno-niepodległościową w Amerykach Północnej i Południowej. To również wpłynie na powstanie potężnych ruchów emigracyjnych po upadku Napoleona i nadziei z nim związanych, w szczególności na wielką falę polskiej emigracji po upadku powstania 1831 roku do krajów, gdzie żywiono sympatie dla sprawy polskiej.
W Polsce to odrodzenie moralne narodu przyniosło zbawienny wpływ na przyszłe losy kraju przez wychowanie nowego pokolenia patriotycznej młodzieży, która swe wykształcenie otrzymała albo za granicą, przy poparciu króla Stanisława Augusta, który sam posiadał staranne wykształcenie, albo w kraju pod kierownictwem tak wykształconych i mądrych ludzi jak Hugo Kołłątaj, Stanisław Konarski, Jan Śniadecki, Stanisław Staszic w oparciu o tak światłe rodziny jak Czartoryscy, Zamoyscy i Potoccy. Wielką rolę odegrała Komisja Edukacyjna (pierwsze w Europie Ministerstwo Oświaty) utworzona 14 października 1773 roku i wybitne szkoły, jak słynne Collegium Nobilium. To wszystko miało wielki wpływ na uchwalenie Konstytucji 3 Maja 1791 roku.
Te ruchy rewolucyjno-niepodległościowe zrodziły wielkich przywódców. Są to przede wszystkim wielki przywódca i genialny reformator Napoleon Bonaparte w Europie. W Ameryce Północnej - Thomas Jefferson, Abraham Lincoln, George Washington. W Ameryce Północnej działał podówczas także Tadeusz Kościuszko, odznaczony jednym z najwyższych odznaczeń tego czasu „Orderem Cincinnati”. Kościuszko potem wrócił do Polski i stanął na czele powstania 1794 roku. W Stanach Zjednoczonych wielką rolę odegrał również Kazimierz Pułaski, twórca kawalerii Stanów Zjednoczonych, bohater amerykański, który zginął w bitwie pod Savannah (uprzednio jeden z przywódców Konfederacji Barskiej w Polsce.) W Ameryce Południowej mamy takich przywódców jak José de San Martín, Simón Bolívar, José Gervasio Artigas.
Szczególną rolę w historii emigracji polskiej odegrała wielka fala uchodźców ery ponapoleońskiej, wzmocniona szeregami żołnierzy polskich po upadku powstania 1831roku. Słusznie otrzymała nazwę tzw. „Wielkiej Emigracji”. Wystarczy przytoczyć tylko kilka nazwisk, aby zrozumieć wielkość i znaczenie osiągnięć kulturalnych, które otrzymał naród od tych wybitnych ludzi we wszystkich dziedzinach kultury, a więc w literaturze, nauce, sztuce, muzyce i w innych bezcennych wartościach, które jednocześnie były wkładem kultury polskiej do ogólnoludzkiego dorobku - a więc: Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński, Fryderyk Chopin, Maria Curie Skłodowska.
Jest to równocześnie bardzo ważny okres tworzenia się w Europie pojęcia narodowości w nowoczesnym tego słowa znaczeniu. Pojęcie narodu istniało od dawna, ale jego znaczenie nie było takie, jak je dziś rozumiemy. W szczególności dotyczyło to narodów niemieckiego i włoskiego. Naród polski również przechodził ten proces. Właśnie działalność patriotyczna młodzieży, powstania, emigracje przyczyniły się wraz ze znajomością doświadczeń innych narodów do zrozumienia własnego narodu jako jedności we wszystkich jego warstwach.
Na przełomie XIX i XX wieku obserwujemy drugi etap emigracyjny kulturalno- polityczny. Patronują temu okresowi takie nazwiska jak: Henryk Sienkiewicz, Ignacy Jan Paderewski, Ignacy Mościcki, Roman Dmowski i oczywiście Józef Piłsudski.
Wiele było przyczyn emigracji z Polski. Od dwustu lat istnieją emigracje polityczne i zarobkowe.
Niepowodzenia naszych powstań narodowych powodują kolejne fale emigracji politycznych. Za żołnierzami przybywają lekarze, inżynierowie, uczeni, a wreszcie rolnicy i robotnicy.
Szczególne znaczenie ma poszukiwanie korzeni osadnictwa polskiego w Ameryce Łacińskiej i ukazywanie wkładu osób polskiego pochodzenia w rozwój krajów osiedlenia. Dogodną okazję stanowiły obchody 125 rocznicy przybycia pierwszych osadników do Brazylii, a w 1997 roku, stulecia osadnictwa polskiego w Argentynie. Z inicjatywy kierownictwa Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich Ameryki Łacińskiej (USOPAŁ) przy wydatnym poparciu Parlamentarnej Grupy Przyjaciół Polski w Senacie, Parlament Argentyński podjął pierwszą w świecie, bez precedensu uchwałę o ustanowieniu „Dnia Osadnika Polskiego” w Argentynie, który będzie obchodzony corocznie w dniu 8 czerwca jako święto ogólnonarodowe. Oznaczało to uznanie polskiego udziału krwi, potu, przywiązania do wiary ojców, kultury swego narodu jako czynnik pozytywny w tworzeniu nowego bytu narodowego, oraz wdzięczności za lojalność okazaną w latach trudu i znoju.
Nie możemy także zapomnieć o haniebnej emigracji przymusowej naszego narodu o tych milionach Polaków wywiezionych na Sybir i w inne regiony pod panowaniem Rosji. Kiedyś czyniły to władze carskie, później masowo okupant sowiecki, z którym współpracował PRL, a zwłaszcza zdradzieckie służby specjalne, milicja itd. Również Niemcy wywozili aresztowanych do obozów prac przymusowych do Rzeszy i Austrii. Innych zmuszano do opuszczenia Polski, albo z niej musieli uciekać.
Osobny rozdział pragniemy poświecić emigracji polskiej w Stanach Zjednoczonych, która reprezentując dziesięciomilionową rzeszę wiernych krajowi ojców oddała bezcenne usługi swej dalekiej Ojczyźnie. W 1920 roku wielu obywateli amerykańskich, pochodzenia polskiego pośpieszyło w obronie Warszawy, wsławił się również dywizjon lotniczy „Tadeusz Kościuszko” pilotowany przez Polaków z Ameryki. Po wojnie Polacy ze Stanów Zjednoczonych udzielili masowej pomocy materialnej w lekach i żywności dla wygłodzonych dzieci polskich. Prezydent Wilson, na prośbę Paderewskiego interweniował energicznie w sprawach polskich podczas prac przygotowawczych do Kongresu Wersalskiego. ,,Polska z dostępem do morza” - 13 punkt programu Prezydenta Wilsona rozstrzygnął o naszej granicy zachodniej. Ostatnio byliśmy świadkami skutecznej interwencji Polskiego Kongresu Polonii Amerykańskiej w Departamencie Stanu celem zapewnienia członkostwa NATO dla naszego kraju.
To wszystko może być przykładem, co może zrobić duża organizacja, reprezentującą miliony członków i przemawiająca jednym głosem. Konieczne jest zatem powstanie światowej organizacji polonijnej, która powinna zjednoczyć wszystkich Polaków i osób pochodzenia polskiego, razem około 16 milionów, to znaczy jedną trzecią cześć całego narodu, aby mogła reprezentować i bronić praw tych emigrantów w krajach osiedlenia i w naszym kraju. Jedną z najważniejszych spraw jest zadośćuczynienie za krzywdy i rabunki okupacji sowieckiej i hitlerowskiej.
Światowa organizacja Polaków na Emigracji nie może być pod żadnym względem pod wpływem jakiejkolwiek partii politycznej w Polsce ani ambasady. Przedstawicielstwo tej nowej organizacji centralnej emigracji polskiej na obczyźnie powinno mieć bezpośredni kontakt w Polsce z urzędem Prezydenta, z Sejmem i Senatem.
Musimy tutaj poruszyć szczerze i otwarcie sprawę naszego MSZ. Kiedy w roku 1918 organizowano nowe polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych byliśmy w tym szczęśliwym położeniu, że mieliśmy do dyspozycji wielu wybitnych, wykształconych i wiernych Polsce patriotów na emigracji, znających dobrze języki i obce kraje. Oczywiście trudno nam dzisiaj marzyć o takich osobistościach jak Chłapowski, Edward i Roger Raczyńscy, Zaleski, Romer, Lipski, Łukasiewicz, Potocki, Morawski, Sokolnicki, Ciechanowski, Łubieński, Frankowski itd. Nic dziwnego, że uważano ich za najlepszą ze wszystkich służb państwowych i - jak to powiedział ostatni przedwojenny minister, Józef Beck - ,,ta nasza piękna służba zagraniczna”.
Obecnie w spadku otrzymaliśmy zbieraninę ludzi dobranych ze specjalnych służb wykształconych w Rosji, przeważnie nie polskiego pochodzenia, ze zmienionymi nazwiskami, a z koneksjami i powiązaniami z dawnego PRL. Tutaj narzuca się konieczność gruntownej reorganizacji i całkowitej zmiany kadr. Na przykład wszyscy ambasadorowie winni być przed nominacją Prezydenta, tak jak to jest w wielu szanujących się państwach, przesłuchiwani przez specjalną komisję senacką, która weryfikuje kompetencje i przygotowanie kandydata na tak wysoki urząd, który w obcym państwie przedstawia osobę naszego Prezydenta.
Skomentuj
Nikt jeszcze nie skomentował, bądź pierwszy!